SPACER Archive
Rok 2016 żegna się z nami słońcem i lekkim mrozem czyli idealną pogodą na grudniowy spacer – co, z przyjemnością, wykorzystujemy i co Stanisław, obudzony po drzemce, gdy za oknem była już szarówka, zauważył i podsumował: „o nie, mama już nie ma takiego ładnego dzienia…a był taki ładny ze słońcem i spacerem” Kiedy za oknem
Oboje ze Stasiem wciąż jeszcze jesteśmy trochę zasmarkani, ale wyszliśmy wreszcie z domu, dając sobie szansę na naturalne inhalacje z mroźnego, grudniowego powietrza. Spacerek nie był daleki, bo pierwsza zamrożona kałuża całkowicie pochłonęła Staszka uwagę. Ta mini ślizgawka zatrzymała nas na dłużej i dała mnóstwo radości Staś ćwiczył kontrolowane upadki, równowagę w staniu na lodzie
Jak to dobrze, że w przedszkolu Staś ma super ciocie, które czasami stają się nawet dobrymi wróżkami… Dziś w dobrą wróżkę (albo jak Staś woli w „czajodziejkę”) zamieniła się Ciocia Madzia i wprowadziła dzieciaki w andrzejkowy klimat. Były wróżby, tańce i inne zabawy. Dzień w przedszkolu był naprawdę intensywny, bo prócz andrzejkowej imprezy była też
Po jelitówce, którą Stanisław zniósł na szczęście dość łagodnie i którą podzielił się z Rodzicami dochodzimy powoli do siebie, czerpiąc energię, siłę i odporność (oby!) ze słońca. Dziś był cudowny, zupełnie nietypowy jak na listopad, ciepły i słoneczny dzień, a my poszliśmy ze Stasiem na długi spacer do lasu i na plac zabaw. Staszek sprawdzał,
Padający w listopadzie śnieg wcale Stasia nie zaskoczył i nie zasmucił, wręcz przeciwnie – wywołał dużo radości ☺ Śnieg kojarzy się Staszkowi ze świętami („o, deszcz jest już troche white będzie Mikołaj”), a poza tym za oknem przestało być wreszcie tak szaro („jest śnieg, jest pogoda czysta a nie bjudna”) Listopadowy śnieg tylko lekko przyprószły
Każdego dnia przekonuję się, że poziom manipulacji i rozdyskutowania trzylatki mają dopracowany do perfekcji, ale szczerze powiem, że będąc pełnoetatową mamą dwulatka byłam bardziej zmęczona niż przy mega aktywnym trzylatku. Z dwulatkiem było tylko „nie bo nie”, a z trzylatkiem już się da negocjować , a przynajmniej arsenał racjonalnych argumntów, które mogę użyć i które
Mimo już ponad tygodniowego pauzowania w przedszkolu i codziennych inhalacji, do których Staszek już się nawet przyzwyczaił nie mogę powiedzieć, że w 100% wracamy do zdrowia 🙁 Zdaje się, że jakiś dziwny wirus (chyba, że to alergia?) Staszka dopadł i trzyma – na szczęście bez gorączki, przy ogólnym dobrym samopoczuciu, aktywności i apetycie. Po inhakacjach
Pierwszy jesienny weekend zachęcał do spacerów, bo chociaż kończy się wrzesień to gdy w południe zaświeci słońce czuć jeszcze lato. Trzeba łapać te ostatnie słoneczne promienie, nacieszyć się nimi tak, by starczyło na kolejne szaro-bure miesiące. W sobotę zabraliśmy Staszka do Arturówka i Łagiewnik. Długo spacerowaliśmy po lesie, a Staś z bliska podglądał przyrodę i
Muszę powiedzieć, odpukując w niemalowane żeby nie zapeszyć, że bardzo podoba mi się mój Syn w wieku 34 miesięcy ? Wygrzeczniał, rozgadał się, zrobił się bardziej posłuszny – wykonuje polecenia, zdarza Mu się sprzątać zabawki, lubi pomagać i wykonywać zadania, wiele rzeczy da już sobie wytłumaczyć, a przynajmniej próbujemy negocjować 😉 Udało się też przeprosić
Jeśli poprzednie weekendy nazywałem atrakcjami to jak nazwać to, co działo się w ostatnich dniach?!? 😉 Z Babcią Jolą i Rodzicami pojechaliśmy odwiedzić Dziadka Zbyszka, który „rezyduje” na działce nad morzem… Trochę nie podobała mi się 4.godzinna podróż samochodem, ale wszystko to, co działo się później w pełni mi tę długą drogę zrekompensowało Atrakcji było