22 maja 2017
20-21.05.2017 Weekend pełen wrażeń
Jak ja lubię takie dni gdy coś się dzieje, gdy nie siedzimy z rodzicami w domu tylko kogoś odwiedzamy, gdzieś jeździmy, spacerujemy, idziemy na plac zabaw albo mamy jakieś inne atrakcje.
Mijający weekend to był właśnie taki czas, który obfitował w moc wrażeń i atrakcji – były i spotkania z najbliższymi i dużo szaleństw i zabawy.
W sobotę byliśmy na spacerze w Parku Julianowskim, gdzie spotkaliśmy się z moim tatą chrzestnym i jedliśmy pyszne lody. Byłem pewny, że spotkanie z wujkiem Grzesiem to była główna atrakcja dnia, a tymczasem rodzice zaplanowali dla mnie jeszcze lepszą niespodziankę �� oj dawno już nic nie wzbudziło mojego entuzjazmu tak bardzo jak wizyta w sali zabaw Fiku Miku. Dużo dzieci, a przede wszystkim mnóstwo zabawek miejsca do biegania i szaleństw sprawiły, że błyszczały mi oczy ze szczęścia i ekscytacji i powiedziałem rodzicom, że chcę codziennie przychodzić do Fiku Miku! Na szczęście rodzice też uważają, że to bardzo fajne miejsce (nowe, czyste, kolorowe, pełne atrakcji, a przede wszystkim bezpieczne dla dzieci) więc jest szansa, że jeszcze tu wrócimy.
Na niedzielę czekałem ze szczególnym podekscytowaniem, bo nie do końca rozumiałem co kryje się pod słowem „komunia”, które od jakiegoś czasu słyszałem w rozmowach domowników. Wiedziałem, że to komunia Ani (chrześnicy mojej mamy), ale byłem bardzo ciekawy gdzie my właściwie na tę komunię pojedziemy i dlaczego z okazji owej komunii muszę założyć marynarkę i koszulę z krawatem… Okazało się, że pojechaliśmy najpierw do kościoła, a później do restauracji i że wszyscy ludzie, których zobaczyłem byli ubrani równie odświętnie i elegancko, co ja i moi rodzice.
Myślę sobie, że też chciałbym mieć komunię – Ania dostała przecież dużo prezentów i miała piękny tort .