11.08.2017 Ach co to był za ślub…
Dziś po raz pierwszy byłem na ślubie i weselu! Już od kilku tygodni czekałem na tę uroczystość i byłem nią mocno podekscytowany.
Ciocia Ania (kuzynka mojej mamy) i jej narzeczony Sebastian zorganizowali piękny ślub w plenerze, który nie tylko dla mnie, ale i dla większości gości był niespodzianką i nowością.
Na początku byłem trochę onieśmielony ilością weselnych gości i podniosłą atmosferą więc wolałem trzymać się blisko mamy i z tatą oglądać samochody na hotelowym parkingu…
Później jednak z radością składałem Młodej Parze życzenia, wręczałem ślubny prezent i tańczyłem na weselu.
Przy okazji tej uroczystości mogłem przypomnieć sobie ciocie i wujka, którzy przyjechali aż z Norwegii i poznać moje kuzynki Amelkę i Julkę, które na co dzień mieszkają w Anglii – świetne dziewczyny, dużo starsze ode mnie, ale chciały ze mną tańczyć i spacerować.
Oprócz nowo poznanych kuzynek na weselu najbardziej podobał mi się pan barman i pan fotograf, który miał różne rekwizyty i robił śmieszne zdjęcia na specjalnej ściance
Do domu, po moim pierwszym w życiu weselu, wróciliśmy z rodzicami przed północą… Pod koniec imprezy byłem już trochę zmęczony i wszystko było na nie (muzyka zbyt głośna i gości zbyt wielu), ale generalnie bardzo mi się na weselu podobało. Mam nadzieję, że moim rodzicom również – choć przeze mnie (organizowałem im czas nieustannie i będą ich boleć nogi od spacerowania ze mną po całym ogrodzie, a tatę plecy od noszenia mnie na barana) potańczyli i pojedli pewnie mniej niż by chcieli…
Ciociu Aniu, wujku Sebastianie – bardzo dziękuję za zaproszenie na Waszą uroczystość; Raz jeszcze i ja i moi rodzice życzymy Wam wszystkiego najpiękniejszego na nowej drodze życia i niech Wasze uczucie przez długie lata będzie tak bardzo gorące jak dzisiejszy dzień – najbardziej upalny dzień tegorocznego lata.