08.08.2016 O krótkim urlopie, zdrowiu Stasia i niejednoznacznych diagnozach…
Nasz tegoroczny urlop nie można zaliczyć do udanych ? Wyjechaliśmy nad Bałtyk, po raz pierwszy ze Staszkiem do przyczepy kampingowej by był cały czas na świeżym powietrzu, blisko morza i przyroda, ale zaskoczyła nas (i pokonała) zła pogoda i kolejny, trzeci, epizod gorączkowy Stasia, który niestety nadal trwa… Można przetrwać brak pogody, deszcz i błoto na działce (w końcu zabraliśmy kalosz i kurtki przeciwdeszczowe, a Staszek już nie raz udowodnił, że się deszczu nie boi i wprost uwielbia kałuże); można przetrzymać chorobę dziecka na urlopie (tym bardziej, że pojawienia się kolejnej gorączki było prawdopodobne…może tylko nie spodziewaliśmy się jej aż tak szybko…), ale połączenie obu tych rzeczy (zwłaszcza, że mieliśmy kłopot ze zbiciem temperatury, a lekarka badająca Stasia w Gdyni wydała mi się na tyle mało wiarygodna i kompetenta, że nie zdecydowałam się wdrożyć jej zaleceń i podawać Staszkowi antybiotyk) okazało się nie do zniesienia. Skaputulowaliśmy i wróciliśmy do Łodzi.
Dziś był u Staszka lekarz, który z jednej strony potwierdził, że matka musi słuchać swojej intuicji – antybiotykoterapia jest zupełnie zbędna bo anginy, zdiagnozowanej przez lekarkę, która badała Stasia jeszcze na wyjeździe, nie ma i nie było, ale z drugiej nie potrafił postawić konkretnej diagnozy i powiedzieć czy ta gorączka jest na 100% związana z poprzednimi i co tym razem ją wywołało. Przyczyn może być wiele, od psychosomatycznych – zmiana klimatu, emocje, spanie w nowym miejscu, po niwielką aftę/nadżerkę, którą lekarz dziś wypatrzył na tylniej ścianie staszkowego gardła… Pytanie skąd ta ranka tam się wzięła też pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi – być może jest ona efektem owej leukopenii, która wyszła w ostatnich wynikach badań i która obniża staśkową odporność albo jakieś bakterii, którą Staszek ma w gardle i która powoduje nawracające gorączki… Niestety potrzebna jest poważniejsza diagnostyka, a na początek przynajmniej powtórzenie podstawowych badań (morfologia z rozmazem, crp, wymaz z gardła), ale żeby ona była w pełni wiarygodna i oddawała to, co rzeczywiście dzieje się w organiźmie Stasia (zwłaszcza w jego gardle i układzie odpornościowym) Staszek powinien być 2-3 tygodnie zdrowy tzn. bez infekcji i epizodów gorączkowych. Czy to się nam uda? Na razie piąty dzień walczymy z gorączką ? Tak naprawdę Staś funkcjonuje całkiem nieźle (ma dobry nastrój i dużo energii), a nasza walka polega przede wszystkim na wtykaniu Staszkowi czegokolwiek do jedzenia (z dużą aftą w gardle ciężko się łyka…więc brak apetytu jest całkowicie uzasadniony) i podawaniu środków przeciwgorączkowych (niestety Staś nie chce przyjmować leków doustnych – nie pomagają prośby, groźby, zabawy w lekarza, a nawet przekupywanie nagrodą; podawanie syropów to walka, którą póki co przegrywamy – Staś albo zwraca albo histeryzuje albo ucieka albo zaciska usta z taką mocą, że nic nie jesteśmy w stanie zrobić i dziękujemy Bogu za to, że ktoś kiedyś wymyślił czopki!) Przed nami też pewnie kolejna wizyta u docenta Paśnika, który póki co jest na urlopie. Mamy nadzieję, że urlop Pana Doktora przebiega w bardziej spokojnej atmosferze i piękniejszych warunkach atmosferycznych niż nasz 😉
My mieliśmy tylko jedno słoneczne przedpołudnie, które udało się spędzić na plaży
Plażę odwiedzaliśmy też wieczorami… Na piękny zachód słońca się nie doczekaliśmy, ale przecież zabawa w piasku zawsze jest super, a szeroka karwieńska plaży zachwyca nawet przy braku pogody.
Na działce niestety było mniej przyjemnie… Po prawie dobie padania deszczu zrobiło się naprawdę mokro, wyciągnęliśmy więc kalosze i w pełni zrozumieliśmy dlaczego nasza miejscowość nosi nazwę Karwieńskie Błoto
Add a Comment
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia Stasiowi,nic tak nie martwi mamy jak choroba dziecka.