23.05.2016 32 MIESIĄCE
Stanisław skończył 32 miesiące i coraz Go więcej bo już nie tylko Go widać, ale też i słychać. W ciągu ostatniego miesiąca bardzo się nam nasz Chłopiec rozśpiewał i rozgadał. Powtarza i mówi sam z siebie tyle słów, że już nie sposób je wymieniać. No i zaczęła się faza pytań:) Na razie pytania są proste i wymagające krótkiej, konkretnej odpowiedzi, ale już widać (słychać), że Stanisław zapowiada się na godnego przeciwnika w słownej szermierce 😉
Na razie pyta: „Gdzie idziemy/jedziemy?”, „Gdzie mamusia/tatuś?”, „Co to było?”, „Czemu?”, „Tatuś/mamuś widzisz”?
Ma też takie fajne „wkrętki” językowe, które śmieszą i zaskakują np. „no chyba nie”, „o no!”, „no nie może być!”, „no nie mogę, ale numer!”, „no nie mogę, ale jaja!”, „oo…to nie to”.
Prócz tego, że można już sobie ze Stasiem pogadać to można sobie też z nim pojeździć (fordem)… Już od rana Staś powtarza jak katarynka: „jedziemy fordem”, a popołudniu, gdy Tata wraca z pracy to samo zdanie Staszek powtarza ze zdwojoną siłą, zmieniając ton z oznajmującego na rozkazujący. No więc jeździmy na bliższe i dalsze wycieczki, z których powrót do domu zwykle wiąże się z wielkim płaczem, bo jak tylko Staś rozpoznaje, że zbliżamy się do domu głośno krzyczy „domu nie!!!!”
Ulubione zabawki Stasia to samochody (ich kolekcja ciągle się powiększa, a każde autko jest przez Stasia nazwane) i piłki; nadal nie lubi klocków, puzzli, także plastyczne pudełko popadło w niełaskę.
Z nami (a zwłaszcza z Tatusiem) Staszek lubi bawić się w „nie ma nas” czyli w chowanie się pod kocem.
Na spacerch ulubionym zajęciem Stasia (prócz dokładnego oglądaniem samochodów) jest gonienie pająków, mrówek, motylków i ptaszków – biega za wszystkim, co lata i mu ucieka i krzyczy: „ej poczekaj, czekaj Stasia”
32.miesięczny Staś waży nieco ponad 16 kg.i mierzy prawie metr.
Niestety nadal nie chce się odpieluchować i nocnik omija szerokim łukiem. Nadal nie jest też za bardzo zainteresowany jedzeniem (zwłaszcza obiadami) i odkrywaniem nowych smaków, warzywa i owoce nadal są „fuj”.
32 miesiące to dużo i mało…
Naprawdę nie wiem kiedy minął ten czas i jak to się stało, że nasz maleńki, kilogramowy Staś stał się już prawie przedszkolakiem.