20.08.2015 Pourlopowe refleksje i (foto)wspomnienia Mamy
Za nami 10 dni pobytu nad Bałtykiem.
Wiedziałam, że wakacje z prawie 23.miesięcznym Stasiem będą się różnić od tych z czasów sprzed bycia mamą i od tych sprzed roku gdy Staszek był jeszcze niechodzącym niemowlakiem, ale intensywność tegorocznego urlopu momentami nas przerastała. Staś sprawił, że nie było nudno!
Praktycznie nie siedzieliśmy, o chwilach tylko dla siebie (dla rodziców) w ogóle nie mieliśmy czasu pomyśleć. Staś bardzo intensywnie przeżywał całe dnie spędzane na dworze i doświadczał nowego – łąk, plaży i morza. Zwłaszcza morze Go zainteresowało…
Przed wyjazdem zakupiliśmy piłki, wiaderka, grabki, łopatki i łopaty przewidując, że Staszkowi takie akcesoria do zabawy w piasku będą najbardziej potrzebne… Okazało się jednak, że babki i zamki z piasku nie bardzo go interesowały. Pobyt na plaży dla Stasia kończył się i zaczynał przy brzegu…żeby jeszcze chciał się przy tym brzegu grzebać w mokrym piasku…nie – Staś najbardziej chciał wzdłuż brzegu biegać – zero lęku przed oddaleniem się od nas, przed wodą, przed innymi ludźmi i dziećmi.
Po co budować swoje zamki z piasku skoro można niszczyć te już zbudowane przez innych? Po co bawić się swoimi, przytaszczonymi przez rodziców na plażę, zabawkami skoro te należące do innych dzieci były lepsze i ciekawsze? Momentami zazdrościłam rodzicom leżącym na kocykach, przy których grzecznie kopały w piasku ich dzieci. Momentami zaczynałam się zastanawiać czy Staś zachowuje się normalnie, czy to nie jest już ADHD… Niestety aktywność i przebywanie na powietrzu praktycznie od godziny 10 do 21 nie przekładało się ani na Staszkowy lepszy apetyt ani na dobry sen – zdarzały się pobudki o 4, a spanie do 7 to już był prawdziwy luksus…
Daliśmy jednak radę i mimo wszystko odpoczęliśmy i złapaliśmy (całą trójką) nadmorską opaleniznę – nie od dziś wiadomo, że najlepiej odpoczywa się aktywnie, a opala w ruchu 🙂
Pogoda wyjątkowo nam sprzyjała – każdy dzień witał nas błękitnym niebem i słońcem i nawet nie trzeba było wyjmować z toreb ciepłych ubrań, kurtek, swetrów czy zakrytych butów.
Staś szalał, biegał, poznawał nowe otoczenie, a my przekonaliśmy się, że niestraszny jest Mu kontakt z zimną wodą, piaskiem i trawą, po których biegał na bosaka.
Udało nam się też trochę pojeździć po okolicy i pozwiedzać. Wycieczki do Gdyni Orłowa Gdańska Oliwy, Lęborka, Pucka, Władysławowa, Krokowej, Gniewina, Sasina były często wymuszone przez Stasia (w samochodzie Królewicz zasypiał szybko i mocno), ale bardzo udane! Jednym z ważniejszych punktów wszystkich wycieczek było znalezienie lokalnych placów zabaw; dopiero po szaleństwach na nich Staszek dawał się włożyć do wózka i mogliśmy zwiedzać…
Gdynia Orłowo:
Lębork:
Puck:
Władysławowo:
Plac zabaw w Krokowej:
Kompleks „Kaszubskie Oko” (z wieżą widokową i placem zabaw) w Gniewinie nad Jeziorem Żarnowieckim:
Sasino i droga do latarni morskiej Stilo:
Na działce (oddalonej o jakieś 500m,od plaży, z szumem morza w tle), w przyczepie kempingowej i okolicznych łąkach Staszkowi też bardzo się podobało. Zakładał „działkowe ubrania” i mógł się moczyć i brudzić i chyba czuł się wolny, a to akurat Stasiowi bardzo odpowiada… Wystarczyło Mu nie przeszkadzać a On sam skupiał się na kamyczku, ślimaczku, patyczku czy gałązce jarzębiny. Pompa z wodą, hamak, puszczanie latawca, spacery to atrakcje, które sprawiły, że dni na wakacjach mijały bardzo szybko.
Poza tym na działce byli Babcia Jola i Dziadek Zbyszek, z którymi Staś bardzo lubi spędzać czas.
Muszę wspomnieć, że podczas urlopu Staś nauczył się zasypiać bez bujania w wózku no i mocno się rozgadał. W większości przypadków ćwiczy język wymawiając sobie tylko znane/zrozumiałe głoski, sylaby i wyrazy, ale nauczył się też trudnego słowa „dziadzia”, używa go świadomie patrząc i wskazując dziadka. Dzieli teraz ludzi na „dziadzie” i „nie dziadzie”, bo tak zwraca się wskazując na innych nieznanych mężczyzn, ale też na tatę, mamę i babcię.
Kolejne wakacje za rok. Pewnie będą już inne, bo inne już będzie nasze Dziecko, ale czy mniej intensywne? Przy Stasia temperamencie szczerze w to wątpię 😉
Teraz musimy odpocząć po urlopie i wspominać ten wakacyjny czas, który za nami jako coś wyjątkowego – w końcu nasz Syn po raz pierwszy świadomie i aktywnie był na nadbałtyckich wakacjach!