07.10.2016 Dobry pediatra to skarb!
Mimo już ponad tygodniowego pauzowania w przedszkolu i codziennych inhalacji, do których Staszek już się nawet przyzwyczaił nie mogę powiedzieć, że w 100% wracamy do zdrowia 🙁
Zdaje się, że jakiś dziwny wirus (chyba, że to alergia?) Staszka dopadł i trzyma – na szczęście bez gorączki, przy ogólnym dobrym samopoczuciu, aktywności i apetycie. Po inhakacjach z Berodualu i syropie Acc kaszel szybko minął, a dokładniej zamienił się w katar – ze 3 dni z nosa leciała woda, a teraz dziwnie – dzień zupełnie bez żadnych objawów, już myślę o powrocie do przedszkola, a tu nagle znów mokry kaszel i kichanie takie, że aż się „bańki z glutków” robią. Noce, na szczęście Staś przesypia pięknie (odpukać!), a ten kaszel i katar w ciągu dnia się pojawiają i znikają. Zalecony syrop już odstawiliśmy, teraz tylko witaminy i inhakacje z Nebbudu, a w poniedziałek kolejna kontrola u lekarza… Kolejna, bo ta na, której byliśmy wczoraj niestety tylko jeszcze bardziej zamazała obraz, niczego nie wyjaśniła i dała więcej pytań niż odpowiedzi:(
Wczoraj po raz kolejny dotarło do mnie z całą mocą to, co już nie raz mówiłam i pisałam – dobry pediatra to skarb, skarb który z jednej strony kosztuje, ale z drugiej jest bezcenny!
Odkąd z „Tolka” – poradni POZ, do której zapisaliśmy Stasia odeszła nasza ulubiona Pani Doktor Funkowicz, korzystaliśmy z pomocy Pediatrów, których znamy i do których mamy zaufanie, umawianych na prywatne (niestety coraz droższe: dr. Funkowicz 100 zł, doc. Paśnik 130 zł, dr. Drygalski 190 zł) wizyty domowe.
W związku z tym, że stan Staszka nie wydaje się być poważny, wczoraj postanowiliśmy, pierwszy raz od bardzo dawna, pójść do przychodni, poznać nowego pediatrę i poprosić o kontrolne zbadanie Stasia… Trafiliśmy na dr. K. – i niestety nie było to owocne spotkanie. Niestety jak posłuchałam co Pani Doktor miała do powiedzenia, a raczej czego nie miała, bo nic konkretnego się nie dowiedziałam, to po prostu ręce mi opadły i nie wiem jakich uczuć było we mnie więcej – zdziwienia, rozczarowania, smutku, złości czy poczucia żalu i niesprawiedliwości, że w ramach ubezpieczenia zdrowotnego nie mogę liczyć na kompetentną poradę lekarską… Owszem Pani Doktor była miła, ale wydała mi się bardzo niekonkretna i niepewna tego, co mówi i jakie leki ordynuje. Miałam wrażenie, że Pani Doktor to mnie pozostawia decyzję co do dalszego leczenia Stasia i że zamiast mnie informować – pytała. Nie jest fajnie jak rodzic wychodzi z dzieckiem z gabinetu od pediatry i wie mniej niż jak do gabinetu wchodził…
Lekarka owszem osłuchała Staszka, ale nie była w stanie mi powiedzieć czy to co usłyszała w Jego oskrzelach to coś niebezpiecznego/chorobowego czy jak powiedziała „wrodzony szum” I jeszcze zaleciła kupić do noska coś hipertonicznego, ale jak zapytałam co konkretnie to kazała się dowiadywać w aptece, bo jej nazwy z głowy wyleciały… Szok! Nie dowiedziałam się też jak długo mam jeszcze robić Stasiowi inhalacje (bo odpowiedź „tak długo jak będzie trzeba” mnie nie satysfakcojonuje) ani w jakich proporcjach leku i soli fizjologicznej (Pani Doktor zaleciła inne proporcje niż wcześniej stosowaliśmy i kiedy zwróciłam na to uwagę usłyszałam „tak też można, róbcie jak chcecie”) ani kiedy Staszek może wrócić do przedszkola („no jak Mu się poprawi”).
Nie wiem, może to był tylko gorszy dzień Pani Doktor, ale raczej na pewno my więcej do Niej ze Stasiem nie pójdziemy – szkoda czasu. Przykre to bardzo, że po raz kolejny (po wizycie w poradni w Gdyni gdzie lekarka zdiagnozowała u Stasia anginę, której nie było i przepisała antybiotyk!) zawiodłam się na pediatrze, który pracuje w POZecie… Już sama nie wiem czy to my ostatnio nie mamy szczęścia (bo mimo wszystko wierzę i wiem, że są w przychodniach, w ramach kontraktów z NFZ pediatrzy z podejściem, wiedzą i empatią zarówno dla dziecka jak i rodziców – takim lekarzem w „Tolku” była przecież dr. Funkowicz!) czy też może ja mam za duże wymagania (?) Może nie jestem obiektywna, może po prostu do innych standardów badania dziecka i rozmowy z rodzicem przyzwyczaiły mnie prywatne wizyty dr. Drygalskiego, dr. Funkowicz czy doc. Paśnika(?) Bez wątpienia wczorajsze spotkanie z doktor K.uświadomiło mi nie tylko to, że dobry pediatra to skarb, ale także, że to wielkie szczęście mieć w swoim telefonie trzy numery telefonów do Pediatrów, którzy są takimi skarbami i móc sobie finansowo pozwolić na korzystanie z ich prywatnej opieki pediatrycznej oraz, że zdrowie dziecka (odpowiednia diagnoza i leczenie) i spokój rodzica są warte każdej ceny!!!
Liczę na to, że poniedziałkowe spotkanie z docentem Paśnikiem da nam właśnie takie uspokojenie, pomoże ustalić co Stasiowi dolega i kiedy będzie mógł wrócić do dzieci… Bardzo się martwię, że to przedłużające się L4 sprawi, że powrót do przedszkola będzie bolesny; znów trzeba będzie od początku się aklimatyzować, co tym razem będzie trudniejsze, bo przecież Staś już wie co to przedszkole, zna dzieci i panie więc efekt nowości tym razem nie zadziała… Chciałabym żeby Staś mógł wrócić do przedszkola także dlatego, że w domu Mu się zwyczajnie nudzi. Dziś na kilka godzin się wypogodziło (październik przyniósł z sobą szaroburą aurę, ochłodzenie, silny wiatr i ulewne opady) więc lekarstwem na nudę był krótki spacer. Słońce bez wątpienia i Mamie i Staszkowi poprawiło humory 🙂
Related Posts
22.08.2014 Rehabilitacja
14.10.2018 Dzień Edukacji Narodowej
28.02.2014 Wizyta u neurologa
About Author
Mama Stasia
Z wykształcenia socjolog, z zawodu socjolog medycyny, pracownik naukowo-dydaktyczny. Z konieczności ale i z wyboru karierę naukową dwa lata temu zamieniła na etat mamy, a pisanie doktoratu zastąpiła pisaniem wirtualnego pamiętnika o byciu mamą Wcześniaka Staszka (stas.burski.pl). Staszek przyszedł na świat w 28 tygodniu ciąży (ważąc i mierząc zaledwie 1250g i 41 cm). Dziś biega, skacze, zaczyna mówić, jest zdrowym pięciolatkiem, radością i dumą mamy i taty i nadzieją dla wszystkich Rodziców Wcześniaków, że można wyrosnąć z wcześniactwa!