20.01.2015 Ostatnia wizyta w Intermedicusie
Za oknem szaro, buro i ponuro a w moim sercu i głowie tysiąc słońc i radość ogromna, porównywalna chyba do tej, jaką czułam gdy dowiedziałam się, że Staś wyjdzie do domu ze szpitala… Tamtego dnia prócz radości był także i strach, a dziś jest tylko radość i duma! Chyba tak czuje się mama najlepszego ucznia w klasie pochwalona publicznie na wywiadówce 😉
I nie chodzi tylko o to, że dziś zakończyliśmy rehabilitowanie Stasia w Intermedicusie (tego spodziewaliśmy się od tygodnia po spotakaniu z naszą Panią Rehabilitantką), chodzi o to w jakim stylu! Neurolog, dr. Matusewicz wprost nie mogła się dziś na Stasia napatrzeć i Go nachwalić; przypomniała nam, że Staś to żywy przykład cudu. Powiedziała że przy tym Jego przyjściu na świat w 28 tygodniu ciąży mogło się zdarzyć wszystko a zdarzył się cud, któremu trochę pomogliśmy. Pani Doktor powiedziała, że Staśkowi dobrze z oczu patrzy, że ma dobre geny, świetnych rodziców i że w ogóle fajna z nas rodzinka 🙂 Miód na moje serce…
To takie fantastyczne uczucie, że ze ktoś z zewnątrz docenia naszego Stasia, nas jako rodziców i to, że zawsze wierzyliśmy w naszego Syna, że przez ostatni rok to On, jego potrzeby, jego zdrowie i rozwój, jego badania, leczenie i rehabilitacja były dla nas jedynym priorytetem! W trakcie tego dzisiejszego badania Pani Doktor była wyraźnie wzruszona (o mokrych oczach mamy i taty nawet nie wspominam); kilka razy sprawdzała swoim młoteczkiem wszystkie odruchy Stasia nie dlatego, że coś się Jej nie podobało za pierwszym razem tylko dlatego, że tak Jej się podobało to, jak Staś reagował 🙂 kazała postawić Staszka na podłodze żeby patrzeć jak pięknie tupta. Powiedziała, że również jest bardzo szczęśliwa bo rzadko które wcześniaki tak pięknie nadrabiają…
Kiedy pierwszy raz spotkaliśmy się w Intermedicusie z Panią dr. Matusewicz (zdaje się, że 3.12.2013) Staś położony przez nas po prostu leżał i patrzył i płakał; był maleńki, a Pani Doktor powiedziała, że będziemy spotykać się dotąd aż Stanisław wejdzie do gabinetu na kontrolną wizytę na własnych nóżkach… Wtedy brzmiało to dla mnie jak totalna abstrakcja, a dziś oto ten dzień nastał! Jak tu się nie cieszyć, jak nie być dumnym?
W tym miejscu dziękujemy pracownikom biura w Intermedicusie przy ul. Kraszewskiego za znajdowanie i rezerwowanie dla nas terminów kolejnych spotkań! Dziękujemy Pani Tatianie Łyszkowskiej-Płóciennik (lekarz rehabilitant) i Pani Doktor Urszuli Matusewicz (pediatra, neurolog) za konsultacje medyczne oraz wnikliwe badanie Staszka i ocenę Jego kompetencji ruchowych (nigdy nie zapomnimy jak na pierwszej wizycie Staś przy tej ocenie „prawie latał”). Dziękujemy Sławkowi Naskiewiczowi za to, że polecił nam rehabilitowanie Stasia właśnie w Intermedicusie (to dla nas była zawsze wyprawa na drugi koniec miasta, z Bałut na Górną i to w okresie wielkich remontów i przebudowy centrum Łodzi, ale było warto!) A przede wszystkim DZIĘKUJEMY raz jeszcze Dagmarze Kowalskiej– rehabilitantce Stasia- za ćwiczenia, cierpliwość dla staśkowego płaczu i braku cierpliwości mamy, za wszystkie cenne rady i wszystkie wtorkowe lub piątkowe spotkania przez ostatnie 13 mcy!
WSZYSTKIM DZIĘKUJEMY ZA WIARĘ W STASIA I MOTYWOWANIE I JEGO I NAS- RODZICÓW!
Tym, którzy doczytali do końca tego długiego wpisu – mogę się przyznać – nie raz nie miałam siły i ochoty jechać do Intermedicusa (myślałam sobie – nie jedźmy tam, przecież Staś znów będzie ryczał); nie raz byłam zła na Dagmarę, że męczy mi Stasia; nie raz wątpiłam w to, czy rehabilitacja naprawdę ma sens… To już za nami! Nie wiem o ile później (i czy w ogóle rzeczywiście byłoby to później) Stanisław zacząłby raczkować, wstawać, chodzić gdyby nie ćwiczenia w Intermedicusie, ale jeśli jest choćby jeden procent pewności, że tymi spotkaniami Mu pomogliśmy i że dzięki tym spotkaniom jesteśmy dziś w tym miejscu, w którym jesteśmy – to było warto!