17.10.2016 Poszczepienne kłopoty i refleksje i wielki ukłon w stronę Pani Doktor z Poradni Szczepień

Niestety piątkowe szczepienie nie było tak bezproblemowe jak wszystkie poprzednie ? Trudny weekend za nami… Już o 19 w piątek Staś dostał gorączki. Temperatura szybko rosła (39-40 stopni) i trudno było ją zbijać. Noc z piątku na sobotę nieprzespana i pełna niepokoju. W sobotę gorączka zaczęła spadać, ale wracała i co 4-5 godzin trzeba było podawać, naprzemiennie paracetamol i ibuprofen (błogosławiony ten, kto wymyślił czopki!) W niedzielę sytuacja się poprawiła – przez cały dzień (bez leków) temperatura Stasia nie przekroczyła 37 stopni, ale za to wystąpił totalny brak apetytu. Na szczęście Staś nie był ani apatyczny ani osłabiony – jak zwykle zachowywał się z właściwą dla siebie energią do zabawy, był rozbiegany i rozgadany.

Całą poszczepienną sytuację opisałam w mailu, wysłanym do Poradni Szczepień i Zaburzeń Odporności, pod opieką której jest Staś… Szczerze mówiąc nie spodziewałam się żadnej reakcji z ich strony, a tymczasem spotkało mnie duże, pozytywne zaskoczenie… Naprawdę jestem w tzw. szoku bo zadzwoniła do mnie dr. Konfederak żeby zapytać jak się czuje Staś i żeby nas przeprosić… Pani Doktor przeprosiła mnie za to, że nie posłuchała swojej intiucji i doświadczenia, że zaufała dobrym wynikom morfologii Stasia, zaświadczeniu że dziecko jest zdrowe, które mieliśmy od innego pediatry i temu, że już bardzo chcieliśmy zakończyć wreszcie te obowiązkowe szczepienia. Powiedziała, że według Niej dziecko powinno być absolutnie zdrowe przez minimum 2 tyg.przed szczepieniem, że bała się że te nasze 10 dni po infekcji to będzie za mało i że trzeba dziękować Bogu, że tylko na gorączce się skończyło. Wyjaśniła, że w Jej odczuciu to nie jest typowy NOP tylko złe zakwalifikowanie dziecka do szczepienia (owszem, Staś w piątek był zdrowy, ale za mało czasu upłynęło od infekcji by system odpornościowy był dobrze przygotowany na szczepionkę)
Muszę przyznać, że po tej rozmowie telefonicznej dosłownie przysiadłam i miałam mieszane uczucia. Z jednej strony poczułam coś na kształt irytacji i złości – przecież Staszkowi mogło się stać coś poważnego, a Pani Doktor w piątek, przed szczepieniem, nie podzieliła się z nami swoimi wątpliwościami (które jak się okazało miała!), a przecież to Ona była lekarzem, który ostatecznie zakwalifikował Stasia do szczepienia.
Z drugiej strony wyobraziłam sobie jaka bym była zła gdyby Ona nas jednak w piątek odesłała bez szczepienia do domu i jak bym pewnie ją próbowała przekonywać, że przecież Staś jest zdrowy… Teraz czuję wielki szacunek dla dr. Konfederak, bo nie każdego lekarza byłoby chyba stać na wykonanie takiego telefonu – na to żeby zainteresować się stanem dziecka po szczepieniu, a przede wszystkim na to żeby się przyznać do błędu, powiedzieć, że jest jej bardzo przykro i przeprosić…

Zdaje się, że obie mamy nauczkę w kwestii szczepień – ja, że nie da się nic przyspieszyć, że z naturą nie wygrasz i układu odpornościowego dziecka nie oszukasz; a Pani Doktor że musi słuchać swojej intuicji i doświadczenia i odmawiać szczepienia dziecka bez względu na niezadowolenie rodziców czy opinie innych lekarzy.

Być może wszystkie poprzednie szczepienia Stanisław zniósł tak dobrze, bo dr. Konfederak była tak ostrożna, bo nigdy nie chciała niczego przyspieszać, bo nie raz się zdarzyło że Staszek nie został pozytywnie zakwalifikowany do szczepienia…

Teraz najważniejsze jest to, że na szczęście Staszkowi już chyba nic nie jest.
Wczoraj na noc jeszcze dostał przeciwgorączkowego czopka, ale dziś od rana już nie ma temperatury i nawet wrócił Mu apetyt (zjadł obiad!) Bardzo chcę wierzyć w to, co powiedziała Pani Dokor, że najgorsze już chyba za nami. Musimy też chyba wziąć sobie do serca radę Pani Doktor, że w związku z wystąpieniem poszczepiennej gorączki warto jeszcze, do 2 tygodni po szczepieniunie, nie prowadzać Stasia do przedszkola… Tłumaczenie Pani Doktor, że wystąpienie tej gorączki świadczy o tym, że organizm immunologicznie nie był gotowy do szczepienia, że był immunologicznie za słaby i że pewnie teraz też ta odporność jest mocno naruszona do mnie trafia, chociaż oczywiście żal tych dni, gdy Staszek nie chodzi do dzieci, żal tego wszystkiego, co mógłby w przedszkolu doświadczyć i czego się nauczyć… Z drugiej strony zdrowie Stasia jest najważniejsze! Staś jeszcze przecież zdąży być przedszkolakiem, jeszcze zdąży się wszystkiego nauczyć, a poza tym w domu też nie próżnujemy 😉 Dziś bawiliśmy się w naukę angielskiego! Niesamowite jak szybko Staś (gdy tylko chce, gdy tylko na chwilę zwolni i się skupi!) zapamiętuje nowe słowa i jaką ma frajdę z ich powtarzania.

Dodaj komentarz

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. WIĘCEJ

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close