Ostatni dzień w przedszkolu czyli zaczynamy wakacje!
Choć pogoda na to nie wskazuje kończy się lipiec (dobrze, że się kończy, a z nim niech się skończą deszcze, burze i chłody!), a Staś oficjalnie rozpoczął swoje pierwsze wakacje. Dziś zaliczył 110 dzień w swojej karierze przedszkolaka, ostatni w roku przedszkolnym 2016/2017 (od poniedziałku przedszkole jest zamknięte)
Gdyby we wrześniu ktoś powiedział mi jak bardzo będę wzruszona żegnając się na miesiąc z „Osinową” – nie uwierzyłabym… Do tego, że przez pierwsze dni staśkowego przedszkola zalewałam się łzami (ja – nie Staś, bo On praktycznie nie miał kłopotów z aklimatyzacją, a jeśli już to wcale nie na początku tylko po powrocie do przedszkola po jakieś dłuższej chorobie) już się publicznie przyznałam, a teraz muszę się przyznać, że dziś też pojawiły się łzy… Cóż, zawsze jest trochę smutno gdy coś się kończy, a dziś skończył się dla nas nie tylko pierwszy przedszkolny rok Stasia – dziś skończył się pewien bardzo ważny etap… Etap, w którym przedszkolna codzienność była dla nas zupełnie nowa i dopiero co odkrywana. Etap, w którym, z jednej strony, powoli zaczęliśmy się ze Staszkiem od siebie oddalać (i musieliśmy się nauczyć tego, że nie spędzamy z sobą całych dni, że świat to nie tylko nasza rodzina, ale też przedszkolne ciocie i dzieciaki, że czasem fajnie jest się rozstać i móc za sobą zatęsknić), ale z drugiej strony to Stanisław był nadal moim szefem, a ja jego szoferem, kucharką, karmicielką i pierwszym słuchaczem staśkowych „opowieści po przedszkolu”. Dziś po raz ostatni odebrałam Stasia po przedszkolu o 13 i po raz ostatni byliśmy na krótkim spacerku – od przedszkola do samochodu, który był naszym małym rytuałem…
Wrzesień przyniesie zmiany. Mama wraca do pracy, a z przedszkola będzie Staszka odbierać Babcia. Z przedszkola z kolei odchodzi jedna z cioć (wychowawczyni Stasia), a na Jej miejsce pojawi się inna Pani. Naprawdę wzruszające było dzisiejsze stwierdzenie Stasia, że jest mu bardzo przykro, że Ciocia Ilonka odchodzi do innych dzieci, bo chce żeby to Ona mu robiła zajęcia, a nie jakaś inna ciocia… To zdanie jest tym cenniejsze, że początkowo Ciocia Ilonka wcale nie przypadła Staszkowi do gustu (trochę się Jej bał, trochę się Jej nie chciał podporządkować…)
Gdy dziś, już po paru minutach od wyjścia z przedszkola, Stanisław biegł pędem z powrotem do drzwi przedszkola, bo zobaczył w nich ulubioną Ciocię Martę, machającą innemu dziecku, a Ciocia zobaczywszy Staszka wybiegła mu na przeciw i jeszcze raz się uściskali – to po pierwsze miałam w oczach łzy, a po drugie pomyślałam sobie, że na pewno nie popełniliśmy błędu wybierając dla Stasia właśnie TO przedszkole i że mamy za sobą bardzo dobre 110 przedszkolne dni!
Dni, podczas których Stanisław wiele się nauczył, bardzo „wydoroślał”, dobrze się bawił i po raz pierwszy w większym gronie obchodził swoje urodziny i imieniny:
W przedszkolu Staś na nowo polubił prace plastyczne i zgromadził ich w swojej teczce całkiem sporą kolekcję:
Śpiewał i tańczył na uroczystych akademiach – Bożonarodzeniowej, z okazji Dnia Babci i Dziadka oraz dla Mamy i Taty:
Próbował przełamywać swoją niechęć do nowych smaków… i choć przez większość miesięcy preferował głównie „kanapki z niczym” czyli suchy chleb, to w ostatnim czasie spróbował marchewki, jabłka, żółtego sera, nawet pasty jajecznej, a dziś „załapał się” na wcześniejszy obiad przedszkolny i podobno zjadł kluski leniwe z cukrem i cynamonem!
Był po raz pierwszy w kinie i na całodniowej wycieczce autokarowej bez mamy i taty:
No a przede wszystkim poznał dużo fajnych dzieciaków. Trudno powiedzieć, czy Staś zdążył już nawiązać w przedszkolu jakieś pierwsze przyjaźnie, bo w jego przedszkolnych opowieściach, o tym z kim lubi się bawić, przewijały się chyba imiona wszystkich chłopców (m.in. Franek, Wojtek, Antek, Milan, Tadeusz, Mikołaj). Najwięcej opowiadał jednak o „dużym” Igorze, który stał się dla Stasia wręcz wzorem…oraz o Zosi, z którą praktycznie od pierwszych do ostatnich dni bardzo lubił wychodzić z przedszkola za rękę:
Na zakończenie bardzo, bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ wszystkim przedszkolnym Ciociom.
Marcie, Ilonce, Madzi (na zdjęciu), Magdzie, Ewie i Grażynce, Pani psycholog – Cioci Ani, Pani logopedzie – Cioci Agnieszce i wujkowi Szymonowi za – jak Staś mówił „śmieszne zajęcia” na terapii ręki. Dziękuję Wam za Waszą codzienną pracę, za opiekę nad Staszkiem i za wiarę w niego i w jego umiejętności. Dziękuję za wycieranie nosa, a czasem też i pupy, za cierpliwość, za tolerowanie „Dżordża” i innych nawyków i humorów Stasia! Dziękuję za mądre zachęcanie do jedzenia i za to, że u Was nigdy nic na siłę! Dziękuję za uśmiech i za to, że Wam się „chciało chcieć” – dzięki temu Staś bez problemu co dzień rano maszerował na Osinową!
Pięknych wakacji! Odpoczywajcie i „ładujcie akumulatory”, bo wrzesień nigdy nie jest łatwym miesiącem…