Majówka – zimówka w Karpaczu
Tegoroczną majówkę spędziliśmy inaczej niż zwykle, bo zamiast nad morze pojechaliśmy w góry. Co prawda nie w te najwyższe, ale i w Karkonoszach Staś mógł pierwszy raz poczuć górski klimat i „ducha gór”, trochę pochodzić po górkach i skałkach oraz pozachwycać się górskimi widokami ze Śnieżką w tle i pięknie szumiącymi potokami.
Dużo spacerowaliśmy po Karpaczu
Najbardziej podobały nam się okolice Zapory na Łomnicy – sama zapora, otaczający ją park z panoramą na Śnieżkę oraz prowadzący na górę Karpatkę szlak wśród skałek.
Dla Staszka największą frajdą i atrakcją, którą pewnie zapamięta na długo było zejście z Karpatki i szaleństwa na jej zielonym stoku. W końcu nie często zdarza mu się zbieganie i sturlanie z wysokiej góry 😉
Obowiązkowym punktem pobytu w Karpaczu było także zwiedzanie Świątyni Wang.
Oczywiście Stanisław musiał także w Karpaczu „zaliczyć” kilka atrakcji przeznaczonych dla najmłodszych turystów – muzeum figur bajkowych postaci nie bardzo mu się podobało, ale za to z muzeum klocków lego i konsol gier video nie chciał wyjść.
Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy spędzali czas tylko na miejscu w Karpaczu. Jak na każdym wyjeździe robiliśmy sobie wycieczki po bliższej i dalszej okolicy. Pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby, gdzie m.in. „zafundowaliśmy sobie” dość intensywny spacer do Wodospadu Kamieńczyk (846 m.n.p.m). Jest to najwyżej położony wodospad w polskich Sudetach więc dotarcie do niego wymaga pokonania dość stromego podejścia pod górę, w dodatku po kamieniach. Woda z potoku Kamieńczyk spada w dół trzema kaskadami z wysokości 27 metrów, co powoduje jej głośny szum – wg Stasia zbyt głośny.
Pojechaliśmy do Wałbrzycha, gdzie zwiedzaliśmy Zamek Książ, który zachwycił nas swoją architekturą, ogrodami i panoramą.
Pojechaliśmy do malowniczych Pilchowic na drugą co do wysokości (po Solinie) oraz drugą co do czasu powstania zapór wodnych w Polsce, powstałą na rzece Bóbr w latach 1904–1912.
Karkonosze i Dolny Śląsk zachwyciły nas swoją urodą i ilością malowniczych miejsc i zabytków, które warto zobaczyć. Oczywiście w ciągu kilku majówkowych dni nie udało nam się na żywo odwiedzić ich wszystkich, ale dzięki modelarzom z Parku Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w Kowarach mogliśmy podziwiać ich urok.
Śnieżkę (z charakterystycznym budynkiem Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego) chcieliśmy zobaczyć „w realu” i z bliska – wjechaliśmy nawet wyciągiem krzesełkowym na Kopę (1377 m.n.p.m), by z niej spróbować podejścia na Śnieżkę od strony zachodniej, ale pogoda pokrzyżowała nam plany. Już w trakcie 7.minutowej jazdy wyciągiem pod górę (Staś był nią bardzo podekscytowany, ale w ogóle się nie bał!) nie tylko zniknęło słońce i wzmógł się silny wiatr, ale też pojawiła się gęsta mgła, mocno utrudniająca widoczność. Pomaszerowaliśmy, w tej mgle i po śniegu, Równiną pod Śnieżką, do schroniska Dom Śląski (1400 m.n.p.m), ale dalsze podejście pod śnieżkę byłoby bezsensowne (przecież i tak nic nie było widać!), a przede wszystkim zbyt niebezpieczne.
Generalnie pogoda nie rozpieszczała nas w ciągu tego weekendu… Chwil ze słońcem było „jak na lekarstwo”, a zimową aurę można było poczuć nie tylko wysoko w górach – ostatniego (na szczęście!) dnia pobytu także uliczki Karpacza przykryła cienka warstwa śniegu, co Stanisław podsumował jednym zdaniem: „no i proszę z majówki zrobiła się nam zimówka!”
Nie będziemy jednak narzekać! Te kilka dni w Karpaczu to był bardzo fajny, rodzinny, radosny i pełen atrakcji czas i na pewno będziemy chcieli jeszcze wrócić w Karkonosze!