28.02.2017 Życie codzienne w grupie przedszkolnej 🎈⚽🚗

Kończy się kolejny miesiąc – pierwszy od września, w którym Stanisław chodził do przedszkola ciągiem 7 dni! Chcę wierzyć, że posuwamy się do przodu w aklimatyzacji z przedszkolnym środowiskiem i tzw. nową florą bakteryjną, chociaż dziś jakieś małe pokasływanie niestety usłyszałam… Oby nie oznaczało niczego złego, bo przedszkole, do którego Staś chodzi naprawdę chętnie, dużo Mu daje – nowe emocje, dużo radości, nowe umiejętności, lepszą komunikację oraz ciut większe wyciszenie i skupienie na jednym, konkretnym zadaniu. Niestety Staś ma problem w koncentrowaniu się na jednej rzeczy, a przede wszystkim na wyhamowywaniu – jego ciągle gdzieś gna, on lubi być w ruchu, jak sam mówi „lubi być szybki”  M.in.dlatego w przedszkolu Staś najbardziej lubi zajęcia i zabawy taneczno-sportowe, ale Paniom udaje się Go zmotywować także do prac plastycznych (o co w domu ostatnio niezwykle trudno)

Przedszkole to też duża lekcja samodzielności i oczywiście szkoła życia w grupie. Dziś, gdy wracaliśmy z przedszkola Staszek opowiadał:
„Duży Igor mnie troche zbił aż klapnąłem na pupe i mnie pupa bolała”.
Pytam: „No i co zrobiłeś? Powiedziałeś cioci co zrobił kolega?”
Staś: „Nie, nie cioci, ja powiedziałem Igorowi -ej nie bij mnie – i Igor mi powiedział – dobra dobra nie będę cię już bić!”
Mama: „No to jestem z ciebie dumna! Super załatwiłeś sprawę, jak duży chłopak sobie poradziłeś!”
Staś: „Bo ja już jestem prawie dorosły i nie skarżę!”
Nie wiem czy historia zdarzyła się naprawdę czy jest troszeczkę przez Stanisława wymyślona, ale dobrze jest wiedzieć, że sobie chłopak radzi i że „lekcja” o nieskarżeniu została już gdzieś przerobiona. Staszek – przedszkolak uczy się zachowań społecznych, a ja – mama przedszkolaka też „odrabiam swoją lekcję”… Jeszcze kilka miesięcy temu, słuchając takiej staśkowej opowieści byłabym pewnie przede wszystkim zaniepokojona (ba – przerażona!) tym, że jakieś inne dziecko choćby palcem tknęło mojego „małego syneczka”; dziś oczywiście też dopytywałam Stasia czy na pewno nic się nie stało i czy nie za bardzo go bolało, ale przede wszystkim ucieszyłam się tym, że On wiedział jak zareagować i że nadal lubi Igora („lubie go bo to przecież mój kolega jest”)

Add a Comment

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. WIĘCEJ

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close