27.09.2016 Przedszkole, dzień dziewiąty
Chociaż rano Staś stwierdza: „Nie jedziemy fordem do ekola. Jest niedziela”; chociaż wymyśla tysiąc powodów by przynajmniej opóźnić wyjście z domu; chociaż całą drogę jest naburmuszony i rozczarowany faktem, że jednak do przedszkola jedziemy to gdy w przedszkolu wita Go Ciocia Marta cała złość mija i nawet jedna łezka nie zakręciła się w oku naszego Przedszkolaka. Odpukuję w niemalowane, by nie zapeszyć, ale mam wrażenie, że Stanisław oswoił już sobie przedszkole jako swoją przestrzeń – już wie co, gdzie i z kim. W domu chętnie mówi o tym, czym (już nie tylko autka pojawiają się w tych opowieściach, ale i zamek i robot) i z kim się bawi w przedszkolu (opowiada już nie tylko o Cioci Marcie, ale i o Cioci Ilonce, a także o swoich pierwszych Koleżankach i Kolegach – Zosia, Lena, Sergiusz i Igor). Sądząc po tym jak chętnie i na jak długo Staszek zapada w poobiednią drzemkę czas w przedszkolu jest dla Niego czasem intensywnego poznawania i doświadczania. W tym tygodniu tematem przewodnim odkrywania świata są owoce… To, że Staś jak sam powiedział „kolował red apyl” (malował czerwone jabłko, a przy okazji swoją bluzkę) i chwalił się swoją pracą na wystawie – oczywiście napawa mnie dumą
Ale prawdziwym powodem do radości jest to, że Staś poznając z Dzieciakami owoce odważył się ich dotknąć, a nawet spróbować… To daje nadzieję na to, że razem z Panią i z innymi Dziećmi Stanisław zacznie powoli pokonywać te dotykowo-smakowe bariery, które siedzą w Jego głowie. Pomysł z krojeniem i smakowaniem owoców, z przyrządzaniem z nich sałatki owocowej dla Dzieciaków i dla Rodziców był naprawdę doskonały.
Czas w przedszkolu to nie tylko nauka, ale przede wszystkim zabawa
I zawieranie nowych znajomości 😆 Dziś z przedszkola wychodziliśmy z Zosią, o której Staś powiedział „Mama widzisz, to moja koleżanka” 👫