17.03.2015 Refleksje Mamy o niegrzecznym Staszku…
Ktoś nam podmienił dziecko, albo nasz Chłopczyk prawie półtoraroczny wszedł wcześniej w fazę buntu dwulatka 🙁
Jeszcze tydzień temu na słowo NIE Staś reagował kręceniem ze zrozumieniem główką, dziś NIE albo NIE WOLNO działa jak przysłowiowa „płachta na byka” i wywołuje histerię z płaczem aż po zanoszenie się, prężeniem się, rzucaniem się, czasem też gryzieniem. Staś tak reaguje gdy chce wchodzić na półki, wersalkę, fotele, telewizor, a my Mu nie pozwalamy i zdejmujemy Go z tych sprzętów… Histerycznym płaczem, od dwóch dni, kończy się też wieczorne usypianie…
Zdaje się, że weszliśmy w nową fazę – próby sił żeby pokazać kto tu rządzi…
Mam wrażenie, że nerwowość i niepokój Stasia potęguje jeszcze ząbkowanie oraz fakt, że Mały mało mówi i chyba nie zawsze już potrafimy odgadnąć o co mu chodzi.
Z jednej strony to fantastyczne, że Staszek tak fajnie się rozwija, że jest ciekawy świata, że ma swoją wolę, ale z drugiej strony naprawdę coraz trudniej Go „ogarnąć”, zwłaszcza, że Jego szaleństwa momentami mogą być dla Niego niebezpieczne (już i tak ma na nogach siniaki!)
Moja matczyna moc przestała działać 🙁
Mam jakiś kryzys i myślę sobie, że zła matka ze mnie skoro nie potrafię sobie poradzić z 18.miesięcznym chłopcem, nie potrafię Go zająć, zabawić, czymś zainteresować… Boję się tego czy wystarczy mi siły, umiejętności i konsekwencji by znaleźć złoty środek między moją bezgraniczną miłością a wychowywaniem, w krórym musi być i miejsce na zakazy…
Zdaje się, że podtytuł staśkowej strony – „jak sobie radzi nasze dziecko” musimy zmienić na „jak my rodzice radzimy sobie z naszym dzieckiem”…
Na szczęście za oknem piękna wiosna i możemy pójść na spacer, bo póki co (odpukać!) na spacerach Staszek jeszcze daje się „spacyfikować” – ogląda świat albo śpi.
Spacer: