04.11.2014
Staś miał dzień śpiocha albo tak się zmęczył rehabilitacją, a dokładniej płaczem na niej (ani zabawa ani tym bardziej ćwiczenia z „ciocią” Dagmarą Mu się nie podobały, stać owszem chciał, ale po swojemu, a każde inne ułożenie ciała odbierał jako zamach na swoją wolność czemu się przeciwstawiał głośnym, histerycznym wręcz płaczem)… Jak tylko wsiedliśmy do samochodu pod Intermedicusem Staś zasnął. Spał całą drogę i to tak mocno, że pod domem („na śpiocha”) przełożyliśmy go z fotelika do wózka (szok że się nie obudził!) i poszłam na spacer. Chodziłam z Nim 2 godz., a On spał… Na szczęście pogoda zupełnie nielistopadowa sprzyja spacerom.
Mamę martwią kupy Stasia (że ich za dużo…aż 5 jedna po drugiej popołudniu i wieczorem) i szorstkie wypryski na skórze Stasia (na rączce, nóżce, gdzieniegdzie na buzi) – Pani Doktor każe obserwować…
Stasia nie martwi nic i uśmiecha się cudownie!