02.09.2016 Przedszkole, dzień drugi
Drugi dzień przedszkolnej przygody za nami… Zaczyna się dziać… Staszek zaczyna się uczyć (a dokładniej dzieci Go zaczęły uczyć), że nie wszystko jest „Stasia”, że dla innych słowo „moje” jest tak samo ważne jak dla Niego. Oczywiście serce matki wolałoby żeby nikt Staszka nie gryzł, nie drapał i nie ciągnął za głowę ani nie demonstrował „zasad współżycia w grupie” w jakiś inny „ręczny sposób”, ale głos rozsądku podpowiada, że takie rzeczy w przedszkolu się po prostu muszą zdarzać, bo nauka społecznych zachowań bywa bolesna. Oby tylko „takie akcje” nie zraziły Staszka do dzieci, oby po weekendzie chciał biec do przedszkola tak jak dziś 🙂 Dziś Rodzice, odprowadzając Stasia do przedszkola, naprawdę czuli dumę, bo nasz malutki Synek sam, „bez rąki” maszerował do przedszkola, do Marty (Pani Przedszkolanka), do dzieci i do „abawek”. Sama radość widzieć, że dziecko idzie do przedszkola nie tylko bez przymusu, ale i z uśmiechem na buzi. Aż chce się powiedzieć „chwilo trwaj!” I zupełnie mi nie przeszkadza, że Staś w przedszkolu żyje na suchym chlebie i wodzie – najważniejsze, że potrafi komunikować, że chce jeść i pić.
Każdy Przedszkolak musi mieć swój plecak (Staś oczywiście z „Psim Patrolem”) i ludzi, którzy będą go za Nim nosić w drodze do przedszkola 😉
Wrzesień w tym roku rozpoczął się piękną, letnią pogodą więc przedszkolaki cały dzień „urzędują” w ogródku, co jak widać Staszkowi bardzo się podoba 😁
Dobrze, że samochody były dwa i nie trzeba się było o nie bić z drugim fanem motoryzacji i naprawiania awarii 😉
Add a Comment
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Staś żyje o ŚWIEŻYM CHLEBUSIU I WODZIE Z SUPER DYSTRYBUTORA 🙂
Żyję i co więcej mam się dobrze!!! Może z czasem nauczę się jeść więcej i bardziej różnorodnie; teraz stawiam nie na jedzenie tylko na towarzystwo! A co do dystrybutora z wodą to żałuję, że nie mamy takiego w domu?