28.01.2015 Wizyta u neurologopedy. Dziewiąty ząb.
Wizyta u neurologopedy chyba spełniła nasze oczekiwania, a dla Stasia była miłą odmianą, rodzajem atrakcji, zabawą w nowym miejscu.
Jeśli chodzi o wnioski to po pierwsze i najważniejsze – nie ma żadnych nieprawidłowości ani w budowie ani w odruchach Stasinowego gardła, podniebienia, przełyku, języka (może tylko za mało język mu pracuje na boki, stąd problemy z większymi kawałkami czy grudkami jedzenia).
Drugi ciekawy wniosek – jedzenie zaczyna się w dłoniach, tzn.gotowość do zjedzenia np.banana czy ziemniaków nie pojawi się przed gotowością dotykania tych produktów, a ta z kolei ma się rozpocząć od zabawy czyli rozgniatania tegoż przykładowego banana (Pytanie tylko jak zrobić żeby Staś tego bamana zechciał w ogóle dotknąć; odpowiedź – próbować, próbować i raz jeszcze próbować i bawić się jedzeniem…) Poza tym mamy wprowadzać w zabawie elementy dotyku różych faktur, struktur, konsystencji. Czyli np.mamy zrobić kisiel, ale nie do jedzenia tylko w wiekszej misce żeby Staś mógł sobie w nim grzebać. Staszek ma takżr próbować dotykać mąki, ryżu, kaszy manny. Okazało się bowiem, że taka konsystencja jest dla Niego mocno problematyczna – Staś miał dziś problem z zamużeniem dłoni w pudelku z piaskiem, nie miał za to żadnych problemów z wsadzeniem rączek w pudełko pełne łuskanego grochu czy kasztanów. Nie przeszkadzał mu dotyk folii aluminiowej czy fakrury przypominającej papier ścierny, ale potwierdziło się to co już od dawna zauważyliśmy – Staś nie przepada za materiałami typu puszek, aksamit, futerko (wiemy to bo nie lubi dotykać maskotek). Spotkanie naprawdę ciekawe, pani doktor kompetentna z fajnym podejściem do dzieci, 50 min.dobrze spedzonego czasu. Fajnie było zobaczyć Stasia w kontakcie z obcą osobą (b.dobrze sobie poradził z komunikatami typu weź-daj, nie bał sie wcale, pełen uśmiech, gotowość do zabawy i akceptacja dla „nowej cioci”) i w nowym miejscu (był bardzo zainteresowany poznaniem i ogarnięciem nowej przestrzeni, przy parapecie stało niskie krzesełko – nagle myk i Staszek wszedł na nie i dalej na parapet – nie wiedzieliśmy, że On już tak potrafi…)
Podsumowując -jakaś nadwrażliwość dotykowa, która jak się okazuje, przekłada się m.in.na niechęć do nowych, stałych produktów jedzeniowych u Stasia jest widoczna, ale nie jest bardzo dramatyczna i raczej nie wymaga terapi SI (sensoryczno-integracyjnej).
Co do mowy, coż Staś rzeczywiscie mało mówi (i być może w przyszłości odwiedzimy logopedę), ale na razie raczej damy Mu jeszcze trochę czasu (z tego co się zorientowaliśmy ćwiczenia typowo logopedyczne byłyby teraz możliwe ale trudne choćby z tego względu, że Stasiowi trudno skupić uwagę czy zmusić go do efektywnego powtarzania); póki co nie decydujemy się na terapię logopedyczną, bo zalecenie żeby do Niego mówić,mówić i raz jeszcze mówić, czytać mu i mu opowiadać jest dla mnie tak oczywiste, że nie traktuję tego jako terapii.
Tyle wrażeń z wizyty u kolejnego specjalisty…
Wiadomość dnia jest inna – wieczorem, ryzykując odgryzienie palca kompletem staśkowych dwójek i jedynek, mama odważyła się włożyć Staśkowi palec do paszczy i…znalazła, poczuła Jego dziewiąty ząb – prawa górna czwórka się przebiła! Chyba to wyjaśnienie wczorajszego gorszego nastroju Stasia i ostatnich, kiepsko przesypianych, niespokojnych nocy. Innym wyjaśnieniem jest pewnie skok rozwojowy – w ciągu ostatnich kilku dni i tygodni Staś bardzo się zmienił, jest mega aktywny, bardzo komunikatwny, czasem nas zaskakuje tym jak wiele już rozumie i potrafi – zrobić i nam przekazać (bez słów!)
Add a Comment
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Cierpliwości na pewno niedługo języczek Stasiowy się rozbryka.Jak spodoba mu się mówienie,to jeszcze zamarzycie o chwili ciszy
Ha dokładnie – tak samo jak z chodzeniem – jak już zacznie z to na całego! Wiedziałam że takie będą wnioski – że wszystko w normie i w swoim czasie. Bo czas jeszcze ma. Ale rozumiem też doskonale potrzebę upewnienia się, sprawdzenia i usłyszenia tego od kogoś z dr przed nazwiskiem.