10.08.2015 Pierwsze refleksje Mamy o urlopie z Dwulatkiem
Urlop z dwulatkiem jest wyzwaniem!
Staszek decyduje co, gdzie, kiedy i jak długo…
Po co iść na plażę skoro większą atrakcją jest pompa z lodowatą wodą na działce?
Po co na plaży bawić się w piasku skoro można wbiegać do morza i się moczyć?
Słodkie nicnierobienie w promieniach słońca, opalanie na kocyku – może za kilka lat – póki co plażing aktywny na 200%
Spokojne śniadanie? Zapomniej… Pobódka o 7, a o 7:30 obowiązkowe wyjście na podwórko i śniadanie jedzone w biegu i w deszczu (na szczęście deszcz przelotny i jest ciepło) na podwórku…
Wydawało mi się, że zabrałam dla Staśka (za)dużo ubrań, ale już zweryfikowałam swoje myślenie, bo wczoraj w ciągu dwóch godzin pobrudziły się i/lub pomoczyły 3 podkoszulki i kilka par skarpetek…
No i jeszcze kłopot z aklimatyzacją… Nie wiem czy Staszkowi nie bardzo podoba się nasz pokój, czy jest za mały, czy po prostu Staś potrzebuje więcej czasu żeby oswoić nową przestrzeń, ale póki co woli wychodzić na podwórko gdzie trochę się bawi, a trochę kontroluje czy nasz samochód na pewno stoi… Po wejściu do pokoju Staś zaczyna płakać… 🙁
Na szczęście pogoda piękna więc całe dnie spędzamy „w terenie”.
Za to cudne jest to, że Staś dobrze tu śpi (odpukuję w niemalowane!) Chyba po raz pierwszy w swoim życiu Staszek zasypia przed 22 i to w łóżku, bez wożenia wózkiem. Nie ma też kaszlu i nocnych pobudek. Jest 7:30 a On nadal śpi 🙂
I dobrze, niech śpi, bo jak tylko otworzy oczy zaczyna rządzić naszym czasem. O nudzie i spokoju nie ma mowy, ale damy radę – najwyżej odpoczniemy po urlopie 😉