Dziś Święto Trzech Króli, a tym samym kończy się czas świąteczno – noworocznego „odpoczynku od codzienności”, który był dla nas pełen atrakcji – tak licznych, że wrażeniami podzielimy się w kolejnym poście 😉

Dziś skupiliśmy się na tym, by zakończenie długiego, rodzinnego i radosnego czasu nie było smutne i nudne i zabraliśmy Staszka na łyżwy. Pierwszy raz Stasia na lodowisku był dość intensywny. Oczywiście nie obyło się bez upadków, ale najważniejsze, że Staś – mimo, że na początku nie szło mu najlepiej – się nie zniechęcił (stwierdził, że na razie jest takim „pół mistrzem” i musi jeszcze poćwiczyć…) Ani na chwilę nie chciał odpoczywać, nie schodził z tafli lodowiska, a nawet dość szybko „odkleił się od bandy” 🙂