30.03.2017 Chorujemy 😯
Wraz z ostatnim tygodniem marca skończyła się niestety nasza przedszkolna, 5.tygodniowa dobra passa. Stanisława pokonał jakiś zjadliwy wirus, który mocno męczy (gęsty katar, kszel, gorączka, brak apetytu, ból brzucha, ogólne rozbicie i nadwrażliwość) i długo nie odpuszcza (dziś trzeci dzień podawania leków i poprawy nie widać 😯 Wręcz przeciwnie – najgorsza jest ta gorączka, która dochodzi do 39 stopni i nie bardzo chce spadać po lekach i czopkach, a jeśli już spada to na krótko). Martwię się bardzo, bo tym razem naprawdę widać, że Staś jest chory – jest osowiały, nie chce jeść, źle śpi, bo męczy Go kaszel, ma podpuchnięte oczka, ciężko oddycha przez zapchany nos, a jednocześnie przez gorączkę oddech ma płytki i przyspieszony no i nasiliły się szmery w serduszku. On zawsze taki pogodny i odpowiadający na pytanie jak się czuje jednym, któtkim: „dobrze, dobrze” teraz mówi że nie czuje się dobrze, że mu zimno gdy gorączka rośnie i ma dreszcze… On zawsze taki żywy i aktywny teraz sam w ciągu dnia się kładzie i każe się przykrywać kołderką…
Chyba pierwszy raz tak bardzo świadomie Stanisław choruje; pierwszy raz tak odczuwa gorączkę, sygnalizuje, że źle się czuje i pokazuje co Go boli… Kiedy mówi: „mama, zimno mi, jestem chory na gorączkę” to otulam Go kołderką, a w duchu proszę wszystkie dobre moce o to, by czopek przeciwgorączkowy szybko zadziałał. Ech, choroba dziecka to ciężki czas dla…mamy, ta bezradność i niepewność czy leki pomogą i czy nie rozwinie się z tego coś poważniejszego (zwłaszcza, że lekarz dziś powiedział że niebezpiecznie się zbliżamy do zapalenia oskrzeli i anginy…)