SPACER Archive
Pierwszy rowerek: https://youtu.be/H1QOdxO3f1U Kolejny słoneczny, pełen wrażeń dzień. Popołudniu Rodzice zabrali na spacer nie tylko mnie, ale i mój rowerek 😉 Jeszcze nie umie sam pedałować, ale udaje mi się trzymać kierownicę, zresztą w moim rowerku najbardziej lubię włączać melodie i odgłosy zwierzątek – Tata mówi, że nim nas widać już nas słychać 😉
Dziś był dobry dzień! Świeciło słońce, byłem z Mamą na spacerze,a później Tata zabrał nas z Mamą na wycieczkę i na obiad… Co prawda Rodzice obiad zjedli sami, ja nawet jednej frytki nie chciałem spróbować (choć podobno wszystkie dzieci lubią frytki), ale dobrze bawiłem się słomką i czarowałem personel i wszystkich klientów Wiejskiej Chatki w
Staś kapryśny jak tegoroczna wiosna… Dziś na spacerze w ogóle nie chciał chodzić sam, tylko na rączki i na rączki… Dobrze, że Tata był z nami na spacerze i mógł wyręczyć Mamę w dźwiganiu naszych najsłodszych 13 kilogramów. Niestety Staś nadal kaszle i wieczorem kolejna kontrola lekarska…
Mimo kiepskiej pogody, takiej typowo kwietniowej – raz słońce, a raz wiatr i deszcz – Mama i Babcia zabrały mnie na spacer i bawiły się ze mną na placu zabaw 🙂 Najbardziej podobała mi się zjeżdżalnia, karuzela i drabinki (im wyżej tym lepiej!) za to w ogóle nie pozwoliłem się posadzić na huśtawce. Babcia mówiła,
Spacer nr.2 bez wózka zaliczony 🙂 Mama mówi, że dziś byłem grzeczniejszy niż przedwczoraj, ale i tak po spacerze moje rączki nadawały się do mycia, a spodnie do prania 😉 Po raz pierwszy biegałem dziś sobie po trawie – Mama mnie chwaliła, że tak dobrze sobie radziłem z nierównościami terenu…więc się pięknie uśmiechałem A kuku…
Wyszliśmy dziś szukać wiosny na spacer po osiedlu. Po raz pierwszy Mama nie wsadziła mnie do wózka tylko pozwoliła chodzić na nóżkach 🙂 Na początku bardzo mi się ten spacer podobał (poczułem prawdziwą wolność i swobodę – chodziłem, a nawet biegałem w zupełnie inną stronę niż chciała pójść Mama, nie chciałem spacerować za rączkę, a
Myślałam, że na czas długich spacerów będziemy musieli poczekać ze Staszkiem aż do wiosny, a tymczasem dziś – w połowie stycznia – piękne słońce, plus 8 stopni więc 2,5 godzinny spacer za nami. Poszliśmy naszą starą, stałą trasą (przemierzaną całe lato i jesień) – przez Start, Kniaziewicza do Parku, tam kółeczko (albo dwa) wokół stawów,
Wreszcie nie pada i nie wieje więc Staś z Dziadkiem i Babcią, niczym Trzej Królowie 😉 poszli na zimowy (śniegu nie ma, ale mróz wyszczypał im buzie!) spacer
Staś miał dzień śpiocha albo tak się zmęczył rehabilitacją, a dokładniej płaczem na niej (ani zabawa ani tym bardziej ćwiczenia z „ciocią” Dagmarą Mu się nie podobały, stać owszem chciał, ale po swojemu, a każde inne ułożenie ciała odbierał jako zamach na swoją wolność czemu się przeciwstawiał głośnym, histerycznym wręcz płaczem)… Jak tylko wsiedliśmy do
Pamiętacie te zdjęcia? Dokładnie rok temu Staś przekroczył wagę 2 kg, zaczął sam ssać, a lekarze zaczęli myśleć o wypisie do domu… Na początku przenieśli nas na 3 piętro (trzecie łóżeczko od lewej strony) i zaczęły się spotkania z Panią Rehabilitantką, która uczyła nas prawidłowej obsługi Stanisława. Patrzyliśmy z podziwem na panią Beatkę, która pokazywała